Dzisiaj mija 11 lat od katastrofy lotniczej polskiego Tu-154M lecącego do Smoleńska, na obchody rocznicy Stalinowskiego mordu na polskich oficerach, którzy po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r. dostali się do niewoli sowieckiej. Znalazło się w niej około 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów. Od rana trwają uroczystości w całym kraju w tym również w Szczecinie.
O godz. 8.41 w całym mieście zawyły syreny. Na Rondzie Ofiar Katastrofy Smoleńskiej delegaci różnych środowisk, w tym Wojewoda Zachodniopomorski Zbigniew Bogucki, wicewojewoda, parlamentarzyści zachodniopomorscy i przedstawiciele samorządu złożyli wieńce i zapalili znicze. Potem delegacje przemieściły się pod pomnik śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego gdzie o 9. złożono kwiaty. O 9.15 delegacja złożyła wieniec na Skwerze im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (naprzeciwko Bramy Królewskiej)
Czas się zatrzymał
Pamiętam ten dzień doskonale, to była sobota, bardzo ładny poranek, miałem wtedy niespełna dwuletnią córkę, która nie dawała długo spać. Wstaliśmy wcześnie rano, włączyłem telewizję i ta wiadomość – po prostu jak grom z jasnego nieba. Najpierw niedowierzanie, zdziwienie, czy to w ogóle możliwe – chyba wszyscy to czuliśmy – ale później dochodziły kolejne informacje i niestety potwierdzały to, że doszło do tej strasznej tragedii – wspominał wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki.
Dla wielu Polaków „czas się zatrzymał” i pojawiła obawa „co dalej”. „Ginie głowa państwa, ginie część polskiej elity – niestety, znowu na tej nieludzkiej ziemi, pod Smoleńskiem, gdzie wcześniej sowieci mordowali polskich oficerów. Tragiczna powtórka, choć w zupełnie innym już kształcie” – mówił wojewoda.
To niezabliźniona rana. To, co się wydarzyło – mimo, że tyle lat temu – wciąż gdzieś tkwi. Wciąż nie jesteśmy w stanie ocenić, co dla Polski znaczy brak tych 96 osób – powiedział Leszek Dobrzyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości. – Na pewno było tam sporo osób, które – mówiąc krótko – były naszą elitą i myślę, że gdyby żyły miałyby wpływ na życie Polski, na polskie sprawy – podkreślił.
O godz. 18 w Bazylice Archikatedralnej pw. św. Jakuba Apostoła odbędzie się msza w intencji ofiar katastrofy 10 kwietnia 2010 r.
Skala zbrodni Katyńskiej
Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni.
Z Kozielska 4 404 osób przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6 287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 osób.
Na mocy decyzji z 5 marca 1940 r. wymordowano również około 7 300 Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach włączonych do Związku Sowieckiego: na Ukrainie rozstrzelano 3 435 osób (ich groby prawdopodobnie znajdują się w Bykowni pod Kijowem), a na Białorusi około 3,8 tys. (pochowanych prawdopodobnie w Kuropatach pod Mińskiem). Większość z nich stanowili aresztowani działacze konspiracyjnych organizacji, oficerowie nie zmobilizowani we wrześniu 1939 r., urzędnicy państwowi i samorządowi oraz „element społecznie niebezpieczny” z punktu widzenia władz sowieckich.
Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa 448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a następnie przetransportowano do Griazowca.
W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., a więc w czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS przeprowadzonej przez władze sowieckie. Decyzję o jej zorganizowaniu Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.
