W Lądku-Zdroju doszło do fali szabrownictwa, w której złodzieje kradną dobytek ofiar powodzi. Zabierają nawet przemoknięte ubrania i papierosy. Mieszkańcy skarżą się, że brakuje odpowiedniej ochrony porządku publicznego. Jeden z mieszkańców w rozmowie przyznał, że według policjanta, w całym mieście jest jedynie pięciu funkcjonariuszy.
Powódź zniszczyła niemal całe miasto – woda uszkodziła domy, sklepy, drogi, tereny zielone oraz historyczne budynki. Sytuację wykorzystują szabrownicy, którzy próbują wzbogacić się kosztem mieszkańców. Według informacji podanych przez „Fakt”, złodzieje plądrują sklepy, zabierając mokre papierosy, alkohol oraz ubrania. Dariusz Nowakowski z Polsat News donosi, że pierwszego dnia kataklizmu obrabowano sklep z biżuterią, a właścicielka, widząc zniszczenia, przez długi czas nie mogła opanować łez.
Policja zapowiedziała surowe działania wobec szabrowników, podkreślając, że każdy, kto spróbuje wykorzystać sytuację, zamiast pomóc poszkodowanym, spotka się z konsekwencjami prawnymi. „Nie mamy żadnej pomocy, a policja jest w mieście praktycznie nieobecna. Jeden z funkcjonariuszy powiedział, że na całe miasto przypada tylko pięciu policjantów. Tymczasem szabrownicy rabują sklepy i mieszkania, bo nikt ich nie pilnuje” – powiedział pan Paweł, jeden z mieszkańców Lądka Zdrój.