Odszedł znany i lubiany duszpasterz naszej diecezji ks. Piotr Leśniak, dla wielu po prostu „Leśny”. W ubiegłym roku głośno było o jego pomyśle, zrealizowanym wspólnie z księżmi parafii św. Ottona na oś. Zawadzkiego, czyli wielkim banerze, jaki zawiesili na wieży kościoła: „Tęsknimy za Wami, wasi księża”. To był specjalny list do parafian w odpowiedzi na obostrzenia, jakie wiosną weszły w życie. Pomysł bardzo się spodobał parafianom i szybko wieści o nim się rozeszły po całym kraju.
Taki był właśnie ksiądz Piotr. Taki trochę „Boży szaleniec”, duszpasterz młodzieży. Pamiętam go z młodzieńczych swoich lat, kiedy jeszcze był w seminarium i jeździliśmy tam z ministrantami na spotkania formacyjne. Dni otwartych bram, które były swoistym dniem młodzieży, kiedy cały teren budowanego seminarium wypełniony był szczelnie młodzieżą.
Po święceniach trafił do Stargardu (wtedy Szczecińskiego), tam był duszpasterzem młodzieży i opiekował się wspólnotą Haire. Organizował Festiwal Piosenki Religijnej w Stargardzie. Współpracował również ze wspólnotami Ruchu Światło-Życie.
W Policach do dziś wspominają rekolekcje, które tam głosił dla młodzieży. On, wysoki facet, a przyjechał na te rekolekcje maluchem, na którym ktoś mu wysmarował farbą obelżywe słowo z błędem przez samo H. Pamiętam, jak wtedy księża pytali, czemu go nie zamaluje. A on na to:
Po co? Żeby na nowo wysmarowali? Poza tym, to taki doping żeby dalej robić to, co się robi wspólnie z Bogiem
Na rekolekcjach, które głosił, nie było wolnych miejsc, na wieczorne spotkania młodzież przyprowadzała nawet swoich rodziców.
W komentarzach policzanie piszą, że to jedyne rekolekcje z młodości, jakie pamiętają. A nadmienić trzeba, że w Policach rekolekcje głosiło wielu znanych kapłanów jak choćby ks. Andrzej Szpak. Znany duszpasterz narkomanów i młodzieży „trudnej”. Nawet jego „gwiazda” bladła przy charyzmie i słowie głoszonym przez ks. Piotra.
Przez kilka lat był wikarym w parafii katedralnej, gdzie upowszechniał przeżywanie całego Triduum Paschalnego, nie tylko Wielkiej Nocy. Dbał o piękno liturgii i pilnował, by każdy jej element był przeżywany i odprawiany z jak największą godnością. Bez pośpiechu i „gonieniem czasu”.
W późniejszych latach zaangażował się we wspólnoty Neokatechumenalne. Jako proboszcz parafii w Dąbiu zorganizował żywą szopkę u siebie w parafii. Przez kilka lat były w Szczecinie dwie żywe szopki, jedna u Chrystusowców a druga właśnie w Dąbiu.
W pewnym czasie odkrył powołanie i wewnętrzne przynaglenie do misji. Jako misjonarz trzy lata spędził w Irlandii. Po powrocie z misji posługiwał w parafii św. Ottona na Zawadzkiego.
Młody, sprawny mężczyzna, 54 lata, jeździł na motorze. We wspomnieniach o nim na wielu profilach można wyczytać również o jego ewangelizacji życiem w środowisku motocyklistów. Jak to ktoś ujął, z pokolenia 40-50 latków ze Szczecina i okolic prawie każdy miał w taki czy inny sposób styczność z księdzem Piotrem. „Wykonał swą misję tu na ziemi i Bóg odwołał go z tego świata”