Niemcy wprowadzają obowiązkową obecność kobiet w zarządach firm. Przedsiębiorcy spodziewają się problemów ze spełnianiem tych wymogów.
Niemieckie władze już kilka lat temu zaapelowały o stosowanie w firmach parytetów płci, jednak apel został zignorowany. Tym razem postanowiono skodyfikować tę zasadę. Przepisy wprowadzone będą po uprzednich negocjacjach chrześcijańskich demokratów Angeli Merkel i socjaldemokratów.
Podobne rozwiązania są już we Francji, Hiszpanii, Holandii i Belgii czy Finlandii, gdzie wśród prezesów ma być co najmniej 30 – 40% kobiet. Dość specyficzne przepisy obowiązują we Włoszech, gdzie żadna z płci nie może zajmować w zarządzie więcej niż 2/3 miejsc.
Przedsiębiorcy alarmują, że przestrzeganie podobnych wymogów jest często bardzo trudne. W wielu branżach po prostu brakuje kobiet z odpowiednimi kompetencjami. Tymczasem niestosowanie się do przepisów może skutkować nakładaniem kar, a w części państw nawet prowadzić do zamknięcia przedsiębiorstwa.
Problematyka parytetów była poruszana już wielokrotnie, ostatnio m.in. w lipcu bieżącego roku, kiedy zadecydowano o stopniowym zwiększaniu udziału kobiet w zarządzie CDU. Wówczas głos zabrał Alexander Mitsch, przedstawiciel nieformalnej, konserwatywnej struktury działającej w ramach tejże partii. Napisał na Twitterze, że CDU powinna się lepiej koncentrować na ściąganiu do polityki „więcej kompetencji i doświadczenia zawodowego”, niezależnie od płci.