Wiele osób pamięta dzień 13 grudnia 1981 roku, gdy zamiast Teleranka na swoich ekranach ujrzeli postać generała Jaruzelskiego. Jakie były rzeczywiste przyczyny wprowadzenia stanu wojennego?
Stan wojenny został wprowadzony na mocy uchwały Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 roku, na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Oficjalnymi przyczynami tego posunięcia była pogarszająca się w kraju sytuacja gospodarcza i zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego. W rzeczywistości chodziło o obawy władz komunistycznych związane z nasilającymi się strajkami, które mogłyby doprowadzić do obalenia reżimu.
Wprowadzenie stanu wojennego nie było rozwiązaniem spontanicznym, bowiem planowano je już od dłuższego czasu. Czekano tylko na odpowiedni ruch ze strony „Solidarności”, który uzasadniałby takie posunięcie. Była nim odpowiedź na tzw. prowokację bydgoską. Po pobiciu związkowców „Solidarność” ogłosiła pogotowie strajkowe i zapowiedziała strajk generalny.
W trakcie stanu wojennego internowano ponad 10 tys. działaczy związanych z „Solidarnością”, a życie straciło 41 osób, z czego 9 zabito w czasie pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek”.
Po latach generał Jaruzelski utrzymywał, że wprowadzeniem stanu wojennego zapobiegł wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski. Władzom ZSRR, rzecz jasna, bardzo spodobało się zaproponowane przez generała rozwiązanie, z Moskwy napływały gratulacje i wyrazy poparcia . Nikt jednak, mimo próśb generała, nie planował „najazdu” na Polskę, z czego Jaruzelski doskonale zdawał sobie sprawę. Sam Breżniew powiedział, że „W zależności od tego jaka będzie Polska, takie będą z nią stosunki. Będzie socjalistyczna – stosunki będą internacjonalistyczne. Będzie kapitalistyczna – będą inne stosunki międzypaństwowe – i po linii ekonomicznej i politycznej”. Wynika z tego jednoznaczna konkluzja, że władze ZSRR dopuszczały możliwość istnienia kapitalistycznej Polski i godziły się na nią.
Wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski sprzeciwiono się również wielokrotnie podczas zebrania Sowieckiego Biura Politycznego 10 grudnia 1981 roku. W protokole z tego spotkania znalazło się wiele zgodnych wypowiedzi, m.in.:
Andropow: „Nie możemy ryzykować. Nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski. Jest to stanowisko słuszne i musimy trzymać się go do końca”.
Susłow: „Sądzę, że wszyscy podzielamy pogląd, że o żadnym wprowadzeniu wojsk nie może być mowy”.
ZSRR mniej obawiało się utraty kontroli nad Polską, niż sytuacji gdy, w wyniku wkroczenia wojsk, świat miałby zwrócić się przeciwko nim. Chodzi oczywiście o reakcję Ameryki, która toczyła zimną wojnę z Sowietami.
Do dziś wiele osób wierzy w możliwość interwencji radzieckich wojsk, bo widzieli czołgi na granicach. Tymczasem czołgi te znajdowały się tam ze względu na ćwiczenia wojskowe „Zapad ‘81”, które były przeprowadzane w tym czasie właśnie w celu wzbudzenia niepokoju.
Wszystkie przesłanki dają podstawę do stwierdzenia, że władze PZPR zdecydowały się na wprowadzenie stanu wojennego nie w celu obrony Polski przed wkroczeniem wojsk radzieckich, ale w celu obrony własnych stanowisk. Obawiali się bowiem o swoją pozycję w razie ewentualnego zerwania więzi z ZSRR.
Nie można również przemilczeć roli komunistycznych agentów, którzy działali w szeregach „Solidarności” i wielokrotnie dostarczali raporty, w których sygnalizowali, że pokojowe rozwiązanie konfliktu nie jest możliwe. Jako przykład można wskazać rozmowę ambasadora NRD Horsta Neubauera z ministrem ds. współpracy ze związkami zawodowymi Stanisławem Cioskiem, w której ten drugi powiedział:
„Część wpływowych doradców „Solidarności” zrozumiała obecne położenie i zmianę sytuacji. Boją się bardziej niż sądzimy i zaczynają ratować własną skórę. Odbyłem właśnie osobliwą rozmowę z szefem sztabu ekspertów „Solidarności” Geremkiem. Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy „Solidarnością” w obecnej formie i realnym socjalizmem już niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat „Solidarności”. Po konfrontacji siłowej „Solidarność” mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby, w oparciu o odmienną sytuację polityczną, kontynuować określone procesy demokratyzacji”.