17 grudnia zapisał się w pamięci jako „czarny czwartek”. Był to najkrwawszy dzień grudniowych strajków w 1970 roku.
Protesty rozpoczęły się 14 grudnia 1970 roku w Gdańsku i szybko rozlewały się po całym Wybrzeżu.
Czytaj również: Grudzień ’70: 14 – 16 grudnia. Początek i nasilanie się strajków
17 grudnia doszło do masakry w Gdyni. Ok. 6 nad ranem wojsko otworzyło ogień w stronę idących do stoczni im. Komuny Paryskiej robotników. Symbolem tych wydarzeń stał się obraz pochodu, podczas którego na drzwiach niesiono zwłoki 18 – letniego Zbigniewa Godlewskiego, upamiętnionego później w pieśni „Ballada o Janku Wiśniewskim”.
17 grudnia w ślad za rodakami z Pomorza poszli również mieszkańcy Szczecina. W Stoczni Szczecińskiej, podczas przerwy śniadaniowej, robotnicy zebrali się na spontanicznym wiecu, wkrótce potem ok. 600 osób wyszło poza teren zakładu pracy. W tym samym czasie strajk rozpoczęto w Szczecińskiej Stoczni Remontowej „Gryfia”. Oba pochody szybko połączyły się i wspólnie ruszyły na ulice miasta. Chętnie dołączali do nich inni pracownicy, młodzież i okoliczni mieszkańcy.
Kiedy oddziały milicji przystąpiły do rozbijania grup manifestantów, doszło do jeszcze większej eskalacji konfliktu. Strajkujący m.in. zdemolowali placówkę Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej przy ul. Swarożyca, powybijali szyby w siedzibie redakcji gazet na pl. Hołdu Pruskiego. Z kolei pod siedzibą Komitetu Wojewódzkiego PZPR zgromadziło się ok. 20 tys. ludzi. W kierunku budynku leciały kamienie i butelki z benzyną. Po zarządzeniu ewakuacji przez I sekretarza KW PZPR Antoniego Walaszka, został on zdemolowany i spalony.
Wśród manifestantów rozeszła się wówczas fałszywa plotka o przetrzymywaniu stoczniowców w siedzibie Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, co skłoniło ludzi do ruszenia w kierunku ul. Małopolskiej. Zradykalizowany tłum zaatakował gmach KW MO, a osaczeni milicjanci otworzyli w ich stronę ogień. Padli pierwsi zabici i ranni. Wśród śmiertelnych ofiar była 16 – letnia Jadwiga Kowalczyk, która przypatrywała się wydarzeniom z okna mieszkania i 20 – letni Henryk Perkowski, który zginął w wyniku zmiażdżenia głowy pod kołami wojskowego skota.
Zamieszkom pod komendą położyła kres interwencja wojsk. Strajk nie był jednak skoncentrowany w jednym miejscu. Tego samego dnia zaatakowano również siedziby m.in. Wojewódzkiej Komisji Związków Zawodowych, Wojewódzkiego Aresztu Śledczego czy Prokuraturę Wojewódzką.