BNetzA poinformował właśnie, o wstrzymaniu procesu certyfikacji dla spółki Nord Stream 2 AG. Powodem jaki wskazuje niemiecki regulator jest fakt, że taka certyfikacja jest możliwa do uzyskania przez firmę działającą zgodnie z prawem niemieckim. Tymczasem spółka jest zarejestrowana w Szwajcarii. Czy ten fakt ma związek z pogarszającą się sytuacją na granicy?
Nord Stream 2 AG, zarejestrowana w Szwajcarii zdecydowała, iż nie zmieni formy działania. Powoła jedynie spółkę zależną, która będzie działać na podstawie prawa niemieckiego.I to właśnie ta spółka ma być operatorem odcinka Nord Stream 2, leżącego na niemieckich wodach terytorialnych.
Oznacza to zatem, że by uzyskać certyfikację, spółka musi spełniać wymogi właściwej ustawy. Jednocześnie by było to możliwe, proces certyfikacji został wstrzymany do czasu, kiedy BNetzA będzie w stanie przeanalizować dokumenty złożone przez nowy podmiot pod kątem kompletności. Dopiero jeżeli te warunki zostaną spełnione, BNetzA będzie mógł kontynuować proces certyfikacji.
Z całą mocą podkreślono, że o decyzji o zawieszeniu poinformowano z wyprzedzeniem zarówno niemieckie ministerstwo gospodarki, jak i Komisję Europejską.
Czy ta decyzja ma wpływ na obecną sytuację na granicy?
Rzecznika rządu Piotra Mullera dziś pytano, czy wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2 może mieć związek z sytuacją na granicy. Muller stwierdził, że wstrzymanie tej certyfikacji odbywało się równolegle do tych działań.
„Natomiast my generalnie uważamy – i ostatnie miesiące są dowodem na to – że budowa Nord Stream 2 jest zabiegiem stricte politycznym” – odpowiedział Müller.
Ponadto rzecznik rządu uważa, że ten gazociąg „jest narzędziem szantażu energetycznego Europy”.
„To jest narzędzie szantażu energetycznego Ukrainy. To jest po prostu broń polityczna w rękach prezydenta Rosji Władimira Putina” – powiedział rzecznik rządu.
Po czym stanowczo dodał, że oczekiwaniem rządu polskiego jest by Nord Stream 2 w ogóle nie mógł funkcjonować:
„(…) Naszym oczekiwaniem, bardzo klarownym i bardzo jednoznacznym, jest to, żeby Nord Stream 2 w ogóle nie mógł działać, najlepiej, żeby w ogóle nie można było przesyłać przez ten gazociąg żadnego gazu” – podkreślił Müller.
Zgodnie z europejskim prawem, BNetzA ma cztery miesiące na przeprowadzenie postępowania i opracowanie projektu decyzji ws. certyfikacji operatora. Następnie zostanie on przekazany do akceptacji Komisji Europejskiej. Ta będzie miała jeszcze co najmniej miesiąc. 4-miesięczny termin biegnie od 8 września.