Zawodnik OSOT Szczecin Piotr Lisek usłyszał zarzut nieprawidłowego oznaczania materiałów reklamowych w mediach społecznościowych. Postępowanie w sprawie lekkoatlety wszczął Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Spółka namawiała do stosowania nieprawidłowych oznaczeń
Chodziło o współpracę m.in. ze spółką Olimp Laboratories, która również usłyszała zarzuty w sprawie. Firma nawiązywała umowy z przedstawicielami branży fitness i sportowcami i płaciła im za publikowanie treści dotyczących produkowanych przez nich suplementów diety. Okazało się, że pracownicy spółki namawiali do stosowania niejasnych oznaczeń postów i relacji, które mogły wprowadzać konsumentów w błąd, takich jak #olimpad czy #nazwaproduktu.
– Stosowanie hashtaga składającego się z połączenia nazwy firmy z anglojęzycznym skrótem „AD” niewiele ma wspólnego z transparentnymi działaniami reklamowymi w internecie, zwłaszcza, że Olimp Laboratories w mailach do swoich partnerów biznesowych nawiązuje do „mocnego zainteresowania UOKiK poczynaniami influencerów na portalach Social Media” – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
„To nie było działanie z premedytacją”
Szczeciński lekkoatleta wrócił właśnie z mistrzostw świata w Eugene, które okazały się dla niego pechowe, ponieważ pierwszy raz nie przywiózł ze sobą medalu. Odniósł się jednak do zarzutów Prezesa UOKiK.
– Jeśli coś zrobiłem niezgodnie z prawem (które do końca nie jest sprecyzowane w tym temacie), niezgodnie z jakimiś normami to nie było to działanie zaplanowane czy z premedytacją, zawsze staram się być rzetelny w tym co robię – powiedział Lisek.
– Dzięki sponsorom sport ma prawo istnieć, a my godnie żyć. Nigdy nie utożsamiam się z markami których nie czuję, zawsze są to piękne współprace, z których często powstają wspaniałe rzeczy. Nie jest influencerem, jestem sportowcem i całe moje życie kręci się wokół tego, by walczyć. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale wracając do tematu – myślę, że zawsze byliście poinformowani z kim współpracuję, kto mnie wspiera w tej pięknej, ciężkiej drodze sportowca – dodał.
Tomasz Chróstny podkreślił jednak, że twórcy są przedsiębiorcami i są zobowiązani do zachowywania należytej staranności. Nie mogą bezrefleksyjnie wykonywać poleceń reklamodawcy. Powinni więc ponieść odpowiedzialność, nawet jeżeli nie mieli złych zamiarów.
Za nieprawidłowe oznaczanie treści reklamowych i naruszanie zbiorowych interesów konsumentów może zostać nałożona kara w wysokości do 10% obrotu.
Polecamy także:
Stargard: Zatrzymano zboczeńca, który masturbował się w obecności dzieci
Policjant wspiął się po rynnie, wszedł do mieszkania przez otwarte okno i zapobiegł pożarowi