Mężczyzna cały sezon nie ogrzewał mieszkania, a i tak zapłacił jakby wszystkie grzejniki były odkręcone. Sąd Najwyższy odrzucił skargę Prokuratora Generalnego, który twierdził że naliczanie takich opłat jest sprzeczne z zasadą demokratycznego państwa prawa.
Powód pozwał spółdzielnię mieszkaniową o zapłatę nadpłat w rozliczeniach kosztów ogrzewania jego lokalu w latach 2010 – 2015. Wskazał, że w okresie grzewczym używał tylko jednego grzejnika w kuchni i utrzymywał w ten sposób odpowiadającą mu temperaturę. Mimo to, w trzech innych pokojach odczyt na zainstalowanych na grzejnikach podzielnikach ciepła wskazywał 2-3 „kreski”. W ocenie mężczyzny było to wynikiem zimnego odparowania, a nie zużytego przez niego ciepła.
Mężczyzna przegrał sprawę w I instancji, a sąd II instancji odrzucił apelację. Swoją skargę do Sądu Najwyższego wniósł Prokurator Generalny powołując się na konieczność zapewnienia pewności co do prawa i prawidłowości stosowania prawa przez organy państwa.
SN odrzucił skargę Prokuratora Generalnego jako niewystarczająco uzasadnioną. Wskazał również, że grzejnik nie jest jedynym źródłem ciepła w lokalu mieszkalnym. Charakterystyczne dla instalacji centralnego ogrzewania w budynkach z lat 70. i 80. jest to, że część tej instalacji jest wspólna dla wielu mieszkań i, nawet w razie zakręcenia zaworów termostatycznych, lokal jest wciąż ogrzewany przez sąsiednie mieszkania.
Powód świadomie zrezygnował z ogrzewania wszystkich pomieszczeń w mieszkaniu poprzez zakręcenie grzejników, korzystał jednak z ciepła dostarczanego przez nieopomiarowaną część instalacji przez sąsiednie, ogrzewane pomieszczenia. Ciepło dostarczane w taki sposób nie powinno być zwolnione od opłaty, spółdzielnia mieszkaniowa miała więc prawo oczekiwać od powoda partycypacji w kosztach.