Czy złamano regulamin i prawo?
Wczoraj popołudniu doszło do kuriozalnej sytuacji w magistracie. Otóż zebrał się twór – bliżej nieokreślony, gdyż nawet sam prezydent Wacinkiewicz miał problem z określeniem, czy jedna, czy dwie połączone komisje się spotykają. W sumie to nieistotne. Bo i tak było to zgromadzenie nieprzewidziane przepisami SBO, a więc nielegalne.
Przyjrzyjmy się faktom.
10 listopada odbyło się ostatnie posiedzenie Zespołu Odwoławczego SBO po którym został wydany komunikat
„To już oficjalne! Zakończył się proces oceny merytorycznej projektów zgłoszonych do tegorocznej edycji Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego. Przed nami losowanie numerów na listę do głosowania i głosowanie!”
Losowanie numerów odbyło się 14 listopada po nim ukazał się komunikat:
„Od dziś (14 listopada – przyp. red) oficjalnie już każdy z projektów otrzymał, podczas publicznego losowania online, swój numer porządkowy na liście do głosowania, to daje możliwość autorom projektów do promowania swoich pomysłów na Szczecin i zachęcania innych mieszkańców do oddania na nie swoich głosów.”
Czyli regulaminowa droga została całkowicie wyczerpana. Nie przewidziano żadnej opcji w regulaminie, by jakiekolwiek spotkania weryfikacyjne i odwoławcze w sprawie weryfikacji zwoływać. Teraz jedynymi weryfikatorami SBO, zgodnie z regulaminem zatwierdzonym stosowną uchwałą Rady Miasta, są mieszkańcy, głosujący na projekty od 1 do 14 grudnia.
I dochodzimy do sytuacji kiedy należałoby zapytać: prawda to czy fałsz?
Zgodnie z prawem jest to prawda.
Niestety, miasto Szczecin słynie w Polsce jako drugie po stolicy, gdzie za nic się ma prawo. Sam prezydent miasta w wywiadach mówi „nie ważne, co ktoś tam powie czy napisze…” okazuje się, że w tym mieście prawie obowiązuje skala Twardowskiego czyli:
Prawda
Tylko prawda
***** prawda.
Napisałem „prawie obowiązuje”, bo w myśl rozpropagowanej doktryny prezydenta Krzystka, urzędnicy stosują tylko ostatni poziom skali. ***** prawda opanowała cały urząd. Również Biuro (bez)Dialogu Społecznego. Podobnie jak w ubiegłym roku stawiają się razem z chełpiącym się tytułem prawnika wiceprezydentem Wacinkiewiczem.
Otóż, niezgodnie z regulaminem, zwołali sobie dodatkowy spęd komisyjny, na którym skreślono jeden z projektów.
Kurs na Północ, bo o nim mowa, to jedyny taki projekt w historii SBO. Jedyny w wielu wymiarach. Udało się tu dogadać Radom Osiedli, Stowarzyszeniom i indywidualnym autorom projektów. Stworzono „superprojekt”, który niewątpliwie stałby się wzorcowym w skali kraju.
Niestety, siły nieczyste powiązane z konkurencyjnymi projektami jeszcze na etapie weryfikacji projektu robiły wszystko, co się da, byle tylko nie stanął on na komisjach (a jeżeli już, to nie ma prawa przebrnąć etapu weryfikacji). Na początek od złożenia projektu nie zajmowano się nim przez 4 miesiące. Ktoś wymyślił, że nie da się ogarnąć w tym czasie. Ale że autorzy byli nieustępliwi, trzeba było wymyślić coś innego. Zmieniono więc opiekuna, a następnie skreślono projekt. Po odwołaniu się piętrzono kolejne trudności, jak stwierdzenie, że działki nie pasują (nieistotne było, że alternatywne wskazano w załącznikach). Na pół godziny przed spotkaniem komisji zawyżono koszty projektu, a cennik dotyczący głównego zakresu projektu, czyli terenów wokół wieży Bismarcka, przesłano autorowi 10 minut po rozpoczęciu komisji, by maksymalnie utrudnić zapoznanie się i ustosunkowanie do projektu. Autorzy jednak się nie poddali i walczyli do końca. I 10 listopada walka ta zakończyła się sukcesem połowicznym. Projekt został zweryfikowany pozytywnie ale na warunkach urzędniczych. Jak pisałem wyżej wylosowano mu numer na liście i mogła ruszyć promocja projektu. Jednak upór urzędniczej machiny nie ustąpił. „Wynajęto” zaprzyjaźnionych dziennikarzy, z którymi współpracowali autorzy niektórych projektów. Wspierani przez użytecznych radnych osiedlowych inwigilowali oni wszystkich związanych z projektem. Czekali na potknięcie się i błąd autorów projektu.
I wyczekali, gdy pojawiło się na stronie firmy autora wiodącego w tym superprojekcie ogłoszenie o chęci zatrudnienia młodzieży do pracy przy zbieraniu głosów poparcia. Niemalże natychmiast rozpętano kampanię oszczerstw i kłamstw przeinaczając samą treść ogłoszenia. Wykorzystano do tego wszelkie możliwe środki. Użyteczne i zależne media, dzięki nim w ekspresowym tempie rozpowszechniono i nakręcano czarny pijar. Również wspomniany powyżej wiceprezydent Szczecina nie omieszkał się zaangażować w sytuację, i wydał wyrok zanim teoretyczny winowajca zdążył odnieść się do sprawy. Niezgodnie z prawem, na polecenie Wacinkiewicz, o czym w mediach opowiadał.
Przejrzeliśmy w redakcji tą brudną kampanię, a w zasadzie spisek prezydencko-urzędniczy. Jako pierwsi pojechaliśmy do pana Wojciecha Kłodzińskiego na wywiad, by dać mu szansę opowiedzenia sytuacji taką, jaką jest faktycznie. Niestety, publikacja wywiadu nie zmieniła nawet na chwilę podjętych i zarządzonych decyzji. Komisja, nie pierwszy raz łamiąc prawo, zrobiła, co chciała.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku ta sama urzędnicza komisja wywołała aferę z unieważnieniem 6000 głosów. Co ciekawe, nigdy nie przeproszono za to oszustwo. Nie opublikowano nigdzie przeprosin, ba, w mediach zależnych od miasta usunięto wszelkie ślady afery z głosami. Prezydent Wacinkiewicz w Radio Szczecin sam powiedział takie o to słowa w tej sprawie

Nawet z filmu, który jeszcze jest do obejrzenia na stronie portalu wSzczecinie.pl, wycięto tę część konferencji, w której pytano o niewygodną aferę. W audycji na wspomnianym portalu, Wacinkiewicz powiedział „damy radę” I przy zaangażowaniu nibyszczecińskich mediów, radnych i urzędników, na nielegalnie obradującej komisji, pozbawiono mieszkańców Północy projektu. Odebrano im prawo do wyboru własnego projektu. Urzędnicy ze skompromitowanym wiceprezydentem postawili się kolejny raz ponad prawem.
Od kilku dni w mediach wiadomo o wypuszczonym na miasto przez Pogoń Szczecin „Florianobusie”. Podobna zasada działania autorów projektu, jak przy Kursie na północ. Tam jednak prywatny kapitał zainwestowany i działający cały czas nie przeszkadza. Oni mogą inwestować a Północ nie.
Czy tu chodzi tylko o SBO? Czy jednak mamy do czynienia z kolejnym przekrętem, byle tylko nic atrakcyjnego na północy się nie wydarzyło?
W tej sprawie o wyjaśnienie piętrzących się wątpliwości do Prezydenta miasta interpeluje radny Dariusz Matecki.
Szanowny Panie Prezydencie, projekt „Kurs na Północ”, zakładający m.in. uporządkowanie terenu wokół wieży Bismarcka, został właśnie wykreślony z listy projektów, na które od 1 grudnia będzie można głosować w ramach kolejnej edycji Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego. Nad projektem, ponad jakimikolwiek podziałami pracowali społecznicy z najbardziej wykluczonych szczecińskich osiedli. Cała ich ciężka praca i zaangażowanie zostały zmiecione przez jedną decyzję Urzędu Miasta. Projekt pierwotnie dostał pozytywną ocenę, Biuro Dialogu Obywatelskiego Urzędu Miasta zmieniło status na „zweryfikowany negatywnie”. Proszę o informację na jakiej podstawie BDO UM zmieniło decyzję? Proszę o wskazanie podstawy prawnej i merytorycznej. Proszę o wskazanie przepisu prawa zabraniającego opłacać osoby uczestniczące w kampanii projektu i zbierające podpisy w ramach tej kampanii. – Czy Miasto dysponuje wiedzą ile pieniędzy wydawano na promocję projektów w poprzednich edycjach SBO? – Czy wydawanie pieniędzy na promocję projektu w SBO jest zakazane? Jeśli tak, proszę o wskazanie podstawy prawnej. Jeśli nie proszę o pilne przywrócenie projektu „Kurs na Północ” i umożliwienie mieszkańcom Szczecina podjęcie demokratycznego wyboru. Dodatkowo proszę o wskazanie jakie konsekwencje zawodowe poniosła Pani Magdalena Błaszczyk, dyrektor Biura Dialogu Obywatelskiego UM, w związku z unieważnieniem ok. 6000 głosów w poprzedniej edycji SBO. Z poważaniem, Radny Dariusz Matecki