„Witam wszystkich martwy dzik który leży przy chodniku w Zdrojach za Selgrosem koło sklepów ogrodniczych od godzin wczesno porannych dnia dzisiejszego. Widać że zmarł w wyniku wypadku (w okolicy były kawałki zderzaka, na poboczu jak i na ulicy). Od godziny 9:30 były próby kontaktu ze służbami które mogłyby się zająć zwierzęciem. Z jednego miejsca kazali mi dzwonić w drugie. O godzinie 10:30 (po długich próbach dodzwonienia się) Straż Miejska poinformowała mnie, że powiadomią firmę która zajmie się martwym zwierzęciem (miało zająć to niedługą chwilę).
Czekając na przybycie służb (którym się nie spieszyło) na drodze panował straszny chaos, ludzie nagle zatrzymywali się by zrobić zdjęcie zwierzęciu, wjeżdżali na chodnik by mieć lepsze ujęcie. Po 4 godzinach czekania aż ktoś się zjawi ponowiłam próbę kontaktu ze Strażą Miejska co nie przyniosło skutku (próbowałam do godziny 16:30). Gdy w końcu o godzinie 17 raczył zjawić się Pan z firmy [*** – nazwa firmy, przyp. red.) (który przyjechał sam po dzika który waży około 150 kilogramów). Pan który w końcu raczył zjawić się na miejscu nie wyszedł nawet z auta, gdy właściciel jednego z ogrodów zaproponował mu pomóc ten w sposób arogancki i niekulturalny zaczął się do niego odnosić po czym odjechał bez interwencji. Było bardzo przykro patrzeć cały dzień na tego biednego zwierzaka. A jeszcze gorszy jest fakt, że służby do których zostało to zgłoszone nic z tym nie zrobiły, nie przejęły się ani losem zwierzęcia, ani tym że mogło dojść do wypadku. Cała ta sytuacja pokazuje gdzie żyjemy jak dla mnie jest to żenujące zachowanie. […]”