Właścicielka mieszkania zastała zwierzęta w lokalu, który niedawno zwolnili najemcy. Zgłosiła się z prośbą o pomoc do szczecińskiego schroniska, jednak to odesłało ją z kwitkiem. Koty zostały zabezpieczone przez stowarzyszenie KociArka. „Realizujemy zadania miasta, choć nie jesteśmy finansowani z jego budżetu!” – mówi przedstawicielka organizacji.
Stowarzyszenie KociArka otrzymało zgłoszenie w zeszłym tygodniu. Właścicielka mieszkania przy ul. Odzieżowej w Szczecinie, Pani Joanna, zadzwoniła i spanikowana opowiedziała, co zastała w lokalu, który wynajmowała przez ostatnie 6 miesięcy. Oprócz zdewastowanego wnętrza okazało się, że w kawalerce zostało… 15 kotów! 7 dorosłych i 8 kociąt. Najemczyni zapewniała, że odbierze je następnego dnia, jednak później stwierdziła, że nie ma co zrobić ze zwierzętami.
Pani Joanna wcześniej zadzwoniła do szczecińskiego schroniska z prośbą o przyjęcie kotów. Najpierw usłyszała pytanie, czy jest w stanie udowodnić, że koty nie należą do niej. Po twierdzącej odpowiedzi, pracownica schroniska poleciła jej, by zgłosiła się do szczecińskich organizacji pomagających zwierzętom i odezwała się po weekendzie, w razie gdyby nikt nie zabrał kotów.
Stowarzyszenie KociArka nie zamierzało pozostawić kobiety samej z problemem. Do kawalerki wkrótce miała się wprowadzić jej córka z małymi dziećmi. Przedstawiciele stowarzyszenia wraz z właścicielami przez kilka godzin wyciągali koty z różnych zakamarków mieszkania.
– I tak kontynuujemy role i zadania, które powinno spełniać schronisko. To ono ma obowiązek przyjmować takie zwierzęta i odpowiadać na apel o pomoc – mówi Anna Kolat-Stajuda ze stowarzyszenia KociArka. – Nie jesteśmy w żaden sposób finansowani z budżetu miasta, a jesteśmy za to realizatorami jego zadań w zakresie pomocy porzuconym kotom!
Pani Anna dodaje, że obecnie w schronisku przebywa 6 kotów, natomiast KociArka zajmuje się aż 76!
Polecamy także:
40 tysięcy złotych z Funduszu Sprawiedliwości trafiło do jednostek OSP z powiatu gryfińskiego
Stargard: Policjanci ratują potrąconą sarnę