Zanim uargumentuję, co stoi u podstaw wniosku o odwołanie ministra-prokuratora-senatora Bodnara, chciałbym zaznaczyć, jak dużym rozczarowaniem jest Adam Bodnar – nie tylko dla naszego środowiska, ale i dla wszystkich, którzy liczyli na realną zmianę jakościową w Ministerstwie Sprawiedliwości. Przypominam, że minister sprawiedliwości był wcześniej rzecznikiem praw obywatelskich i działał w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Patrząc na to, można było pomyśleć, że resort czekają dobre zmiany. Nic bardziej mylnego. Kilka miesięcy na nowym stanowisku sprawiło, że dorobek, którym minister się szczycił, można wyrzucić do kosza.
Najświeższa sprawa – nalot służb na siedzibę i członków zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości pod pretekstem, że w 2018 roku ktoś ze straży marszu komuś podobno groził. Przypominam, że to był największy marsz, w którym mogło uczestniczyć ćwierć miliona ludzi lub więcej. Sprawa przypomina nalot służb na redakcję tygodnika „Wprost”, który miał miejsce za rządów Platformy Obywatelskiej, a w którym interweniował nasz obecny poseł Przemysław Wipler, korzystając ze swoich uprawnień poselskich.
Kolejna sprawa – akty czynnego żalu, które mają wyrazić sędziowie, ale tylko ci, którzy nie podobają się ministrowi i frakcji rządzącej. Część sędziów ma przeprosić za przyjęcie awansów i wrócić na dawne stanowiska. Jeśli to nie jest demolowanie i tak już niedziałającego systemu sądownictwa, to co to jest? Sądownictwo trzeba odpartyjniać, a nie upartyjniać, pchając wszędzie swoich ludzi.
Jest jeszcze wiele kwestii, o których można wspomnieć, takich jak podmiana prokuratora krajowego Dariusza Barskiego czy umożliwienie rosyjskiemu szpiegowi Pablo Gonzalezowi wglądu do akt procesowych, z których mógł pozyskać przydatne dla wywiadu rosyjskiego informacje. Należy pamiętać, że Pablo Gonzalez został wymieniony ze stroną rosyjską i nie znajduje się już pod naszą kuratelą.
Będziemy jeszcze kierować wniosek do marszałek Kidawy-Błońskiej o wygaszenie mandatu senatorskiego Adama Bodnara w związku z wykonywaniem przez niego czynności prokuratorskich.
Podsumowując, to, co teraz widzimy w związku z systemem sprawiedliwości, to nie jest żadna demokracja, a demokracja walcząca. Ma to tyle wspólnego, co krzesło z krzesłem elektrycznym. „Najpierw trzeba rozliczyć wrogów demokracji, a potem znaleźć na nich paragraf” – taka jest dewiza obecnego rządu i na to naszej zgody nie ma.