Pochodzący ze Szczecina Bartosz Zmarzlik po raz 3 został mistrzem świata w wyścigach na żużlu. Jak się okazuje nasz czempion jest bardzo religijnym człowiekiem. Uważa, że wiara pomaga mu w osiąganiu sukcesów.
Historia Bartosza Zmarzlika pokazuje, że warto walczyć o swoje marzenia. Ciekawą anegdotą z życia mistrza jest historia tego, jak zaczął profesjonalne treningi. Kiedy jako 7-latek obserwował wyczyny swojego brata Pawła, który trenował w Stali Gorzów, przyszły mistrz również chciał rozpocząć treningi. Był jednak jeden problem, trener Stanisław Chomski twierdził, że młody zawodnik jest za mały aby prowadzić tak ciężką maszynę. Bartek nie poddał się jednak i na kolejny trening przyszedł w kozakach swojej mamy mówiąc trenerowi, że już urósł. Ten akt determinacji otworzył mu drogę na profesjonalny tor. Widząc zacięcie młodego człowieka, trener zgodził się na rozpoczęcie przez niego treningów ze starszymi kolegami. Jak się okazało po latach, była to świetna decyzja.
Ciekawą informacją jest to, że 3-krotny mistrz świata jest na co dzień człowiekiem głęboko wierzącym. Regularnie, co niedzielę odwiedza bowiem swoją świątynię. Twierdzi również, że pomaga mu to w osiągnięciu spokoju ducha. Jak widać jest to bardzo skuteczna metoda. Patrząc choćby, na jego sportowe dokonania. Ten młody poukładany człowiek ma jeszcze jedną pasję, jest nią naprawa starych samochodów. W swojej stajni posiada między innymi Mini Coopera, którego sam odrestaurował.
Choć Zmarzlik pochodzi ze Szczecina, swoje pierwsze kroki na żużlu musiał stawiać w Gorzowie. Trochę to przykre, gdyż jak się okazuje w Szczecinie kiedyś również odbywały się wyścigi motocyklowe. Tuż po wojnie miasto miało bowiem aż trzy kluby, w których uprawiany był speedway.
Polecamy także:
Więcej autobusów i tramwajów po meczu Pogoni Szczecin
Ekstremalne emocje w Białogardzie. W sobotę odbył się IV Bieg Szlakiem Gryfa