Ostatnio często mamy do czynienia ze sprzedawcami, którzy podwyższają ceny nieruchomości w trakcie negocjacji lub wycofują oferty, by za chwilę powrócić z droższymi.
Ceny mieszkań wciąż rosną, czasami przekraczają już 10 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Nie wiadomo kiedy ta „bańka mieszkaniowa” pęknie. Tymczasem Polacy nie chcą rezygnować z własnych czterech kątów, co potwierdzają zaciągane przez nich kredyty hipoteczne. W lipcu bieżącego roku padł rekord – do połowy roku udzielono już 42 miliardy złotych kredytów, a według ekspertów do końca roku będzie to ponad 80 miliardów. Z kolei ci, którzy mają jakieś oszczędności, chcą je zainwestować.
–Polacy nie chcą, by ich oszczędności były zżerane przez inflację i szukają dla siebie dobrych i bezpiecznych inwestycji. Nie dla każdego są kryptowaluty, nie każdy poradzi sobie z inwestowaniem na giełdzie czy w dzieła sztuki – mówi doradca gospodarczy Filip Kiżuk.
Często bywa jednak, że sprzedawcy wystawiają nieruchomości na sprzedaż, a potem podwyższają cenę w negocjacjach lub wycofują ofertę i po kilku tygodniach wracają z wyższymi propozycjami.
–To już nie jest wyciskanie cytryny, a skórki po cytrynie. Właściciele nieruchomości wiedzą, że sprzedadzą swoje mieszkania czy domy. Chcą to jednak zrobić tak, by nie mieć żadnych wątpliwości, że drożej już się nie dało – komentuje Filip Kiżuk.
Oczywiście nieruchomość jest warta tyle, ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić. Nie należy się jednak dziwić, że ceny tak rosną, skoro sami kupujący godzą się na podwyższanie ich w trakcie rozmów.
–Mamy do czynienia obecnie z tzw. „odwróconymi licytacjami” i oczywiście tylko od nas zależy czy zapłacimy więcej za dom, ziemię czy mieszkanie. Na pewno znajdzie się ktoś, kto zapłaci więcej od nas. Z drugiej strony zgoda na takie działanie napędza sytuacje, że osoby sprzedające nieruchomości są jeszcze bardziej rozpędzeni w swoich próbach podwyższania cen – mówi Katarzyna Michalska, doradca gospodarczy – Miałam do czynienia z klientem, który w ciągu miesiąca dwa razy podniósł cenę oferowanej przez siebie nieruchomości. Oferta ostateczna dla klienta była 60 tysięcy większa niż pierwotna.
Polecamy także:
- Chojna: O krok od tragedi. 7-latek wjechał pod koła samochodu
- Jarosław Gowin do dymisji. Co dalej ze Zjednoczoną Prawicą?