W piątek 25 grudnia, w jednym z mieszkań w budynku przy ul. Moniuszki w Kamieniu Pomorskim, doszło do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego zmarło roczne dziecko.
Jak mówił w rozmowie dla Polsat News ojciec zmarłego dziecka:
Spędziliśmy szczęśliwą, rodzinną Wigilię i w jednym momencie nasze życie się zawaliło.
To on zaalarmował służby i wezwał pogotowie do swojej rodziny. Karetka zabrała żonę z dzieckiem do szpitala w Gryficach. Dziecka niestety nie udało się uratować. Przyczyna śmierci: zatrucie nieznaną substancją chemiczną.
Przybyła na miejsce Straż Pożarna zbadała pomieszczenia detektorem wielogazowym i nie stwierdzono żadnych przekroczeń. Jednak przed jej przyjazdem pomieszczenia wentylowano, pootwierano okna. Po śmierci dziecka zarządzono ponowne badanie pomieszczeń. Wykonane wieczorem badanie wykazało podwyższone stężenie siarkowodoru. Wyniki te potwierdziła również wezwana ze Szczecina jednostka chemiczna Straży Pożarnej.
Początkowo źródła siarkowodoru doszukiwano się w nieszczelnej kanalizacji. Jednak, jak się okazało, przyczyną pojawienia się gazu była przeprowadzona przez niekompetentne osoby deratyzacja i użyte do niej środki. Deratyzację, jak twierdzą poszkodowani, wykonał właściciel mieszkania, który chciał zaoszczędzić na firmie wykonującej takie usługi.
Sprawą zajęła się prokuratura. Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, prokurator Alicja Macugowska-Kyszka:
Prokuratura Rejonowa w Kamieniu Pomorskim prowadzi dochodzenie w kierunku sprawdzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób, tj. art. 163 KK, które jest zagrożone karą do ośmiu lat pozbawienia wolności. Na potrzeby dochodzenia zabezpieczono do niezbędnych badań ciało dziecka, trwają również przesłuchania świadków i zbierane są opinie biegłych.
foto:archiwum