Wczoraj zostały rozegrane kolejne dwa mecze fazy play-off Energa Basket Ligi (EBL). Zagrały dwie nasze drużyny czyli PGE Spójnia Stargard i King Wilki Morskie Szczecin.
Dwie przegrane Spójni
Pierwsze spotkanie PGE Spójni Stargard z Enea Zastal BC zaczęło się znakomicie dla Spójni. Ekipa Marka Łukomskiego od początku grała znakomicie – Jay Threatt w pierwszej połowie miał 14 punktów, 6 asyst i 4 zbiórki, Spójnia wyszła nawet na rekordowe prowadzenie 45:30 i na długą przerwę schodzili z podniesionym czołem po wygranych dwóch kwartach. Przez moment pachniało sensacją. Wygrana z Mistrzem Polski była by ogromną niespodzianką. Jednak w trzeciej kwarcie Zastal się przebudził i zaczął odrabiać straty by ostatecznie wygrać całe spotkanie. Kluczową postacią i „hamulcowym” dla Jay’a, w ekipie obrońców tytułu był Kris Richard. W drugiej połowie pokazał klasę. Zdobył 19 punktów, no i niestety dla Spójni zatrzymał Threatta, który wyrządził Zastalowi tyle szkód.
Spójnia drugą połowę przegrała różnicą aż 27 „oczek” co zadecydowało w końcowej tak wysokiej przegranej. Geoffrey Groselle ponownie okazał się trudnym rywalem stargardzkiej defensywy, która nie potrafiła znaleźć sposobu na niego. Dzięki temu ten wrzucił za 18 punktów i nazbierał 7 zbiórek.
Enea Zastal BC Zielona Góra – PGE Spójnia Stargard 89:74 (15:23, 15:19, 27:15, 32:17)
Wczorajszy mecz był drugim przegranym meczem z Zastalem w fazie play-off. Pierwsze spotkanie 30 marca Spójnia przegrała 20 oczkami. Enea Zastal BC Zielona Góra – PGE Spójnia Stargard 90:70
Teraz seria przenosi się do Stargardu, a kolejne spotkanie rozegrane zostanie w poniedziałek 5 kwietnia (początek godz. 20:00). Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
King Wilki Morskie zaskoczyły grą
Kolejny mecz wczorajszego dnia to spotkanie King Wilków Morskich Szczecin z Legią Warszawa. To spotkanie mogło być zaskoczeniem, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że zaledwie cztery dni temu King na ostatnie spotkanie rundy zasadniczej przysłał do Warszawy juniorów. Ci niestety nie mieli najmniejszych szans i przegrali 43:137. Nękana covidem ekipa ze Szczecina, nie ryzykowała wysyłania mieszanego składu by całą drużyną stanąć do play-off. Jednak po ostatnim spotkaniu pozostał duży niesmak. Na szczęście na otwarcie rywalizacji w play-off szczecinianie dali radę i nie było widać po nich śladów choroby. Swojego zadowolenia z postawy drużyny nie krył trener Jose Ramirez.
Niewiele brakowało, by Wilki zdołały ten mecz wygrać. Przez większość drugiej połowy szczecinianie kontrolowali spotkanie, a w ostatniej minucie czwartej kwarty po trójce Clevelanda Melvina prowadzili 85:81. Straty zmniejszył jednak wsadem Earl Watson, potem dwa razy Grzegorz Kulka, skrzydłowy Legii, zablokował pod swoim koszem Michaela Fakuade, a następnie po drugiej stronie boiska powalczył o zbiórkę i został sfaulowany przez Melvina. Trafił dwie próby z linii doprowadzając do remisu.
W dogrywce King Wilki Morskie rozpoczęły od prowadzenia 89:85, niestety reszta meczu należała do Legii. Większość (poza dwoma) punktów w tej części zdobyli dla zespołu z Warszawy amerykańscy obwodowi Nick Neal oraz Lester Medford.
Zmartwieniem kibiców było to, że Maciej Lampe na boisku spędził zaledwie 5 minut. Ten zawodnik po przyjściu Szczecina ma wyraźny niefart. Wiele razy pauzował z powodu kontuzji, teraz dopadł go koronawirus. Lampe dopiero 48 godzin przed meczem uzyskał negatywny wynik testu.
Drugie spotkanie w tej serii do trzech zwycięstw odbędzie się w sobotę 3 kwietnia także w Warszawie. Liczymy na to że po dobrym starcie szczecinianie pokażą Legii wilczy pazur i to świąteczne spotkanie będzie wygrane.
Legia Warszawa – King Szczecin 99:91 (21:18, 20:25, 25:24, 19:18, 14:6)
Polecamy także:
Rowery dostępne cały rok. Przetarg na BikeS IV generacji
Dębno. Nielegalny hazard pod legalnym szyldem [FILM]
Nowa jadłodzielnia w Gryficach. Wykaz jadłodzielni w regionie