Dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego budzi wiele emocji. Na jego mocy uznano tzw. aborcję eugeniczną za niezgodną z konstytucją.
Wieczorem kilkadziesiąt osób, pod egidą partii Razem, postawiło znicze na schodach prowadzących do szczecińskiej siedziby partii PiS. Twierdzili, że jest to „pogrzeb praw kobiet”. Wydarzenia pilnowała spora grupa policjantów, wszystko przebiegło w spokoju i bez zakłóceń.
Tego samego nie da się jednak powiedzieć o protestach w Warszawie, które trwały prawie do 2 nad ranem. W ich trakcie niejednokrotnie pojawiały się niecenzuralne słowa i nawoływanie do skorzystania z usług strony umożliwiającej dokonanie aborcji za granicą.
Z niepokojem śledziłam warszawską relację na żywo oraz nastroje uczestników i komentujących, którzy najwyraźniej nie pamiętają, że rewolucja nigdy nie doprowadziła do niczego dobrego. Zaś schemat przewrotów jest zwykle bardzo podobny – wabią pięknymi hasłami o demokracji, a w praktyce prowadzą do zamordyzmu i wewnętrznego rozchwiania kraju. Nie jest to zagrożenie, rzecz jasna, tylko w Polsce, bowiem takie filorewolucyjne zapędy widoczne są w skali globalnej.