O nieodpowiednim przygotowaniu remontów przez miejskich planistów, świadczą każdorazowe tłumaczenia opóźnień prac budowlanych, „konflikt instalacji lub sieci podziemnych”. Te stwierdzenia brzmią już jak hinduska mantra w ustach miejskich urzędników. Z tego powodu cierpią mieszkający w okolicy wykonywanych inwestycji i remontów. Coraz częściej boleśnie nieprzemyślanych remontów doświadczają kupcy czy prowadzący usługową działalność gospodarczą.
Z taką sytuacją mamy do czynienia na Wojska Polskiego, gdzie kupcy obawiają się czy przetrwają remont ze względu na zamknięcie ulicy dla ruchu drogowego. W ostatnich dniach również o podobnych problemach głośno mówią handlowcy i prowadzący działalność na przy ul. Modrej.

Prezydent Szczecina na jednym ze swoich profili zapewniał, że klienci warsztatów swoim klientom będą wydawać przepustki, na podstawie których będą mogli dojechać do warsztatu. Okazuje się, że nie są one honorowane przez Straż Miejską, która jak twierdzą klienci warsztatów, kara mandatem klientów za wjazd, pomimo posiadanej przepustki. Również sami właściciele warsztatów informują o tym media. Jeszcze gorzej mają właściciele sklepów, punktów usługowych czy nawet szkoły matematyki, do której problem z dotarciem mają zarówno uczniowie jak i prowadzący zajęcia.
Sklepikarze otwarcie mówią, że dochody zamiast wzrastać, jak to zawsze się dzieje przed świętami, to spadły poniżej 50% z czasu sprzed rozpoczęcia remontu. Utrudniony dojazd, błoto i nierówna nawierzchnia, na której nietrudno nogę skręcić czy boleśnie się przewrócić. To wszystko sprawia, że klienci rezygnują z usług i zakupów.
Ten remont nas wykończy. Będziemy musieli zlikwidować działalność, bo tak się nie da. Plan jest na dwa lata, A biorąc pod uwagę standardowe opóźnienia przy wszelkich remontach, to pewne jest, że nie przetrwamy bez pomocy ze strony miasta – mówią właścieciele sklepów przy ul. Modrej.
Czy kupcy mają szansę na taką pomoc? Szczerze wątpimy patrząc na dotychczasową działalność prezydenta i miejskich urzędników.
Dotychczasowe poczynania władz Szczecina, raczej nie wskazują na możliwość jakiejkolwiek pomocy dla prowadzących działalność przy Modrej, Koralowej, al. Wojska Polskiego czy na Niebuszewie, gdzie już większość prowadzących działalność w okolicach „torowej ewolucji” zlikwidowała swoje zakłady.
Czy prawie każda inwestycja miejska musi być usprawnieniem (o ile nim jest) przez lokalny kataklizm?
Polecamy także:
Szczecin: Spraw radość najmłodszym na święta Bożego Narodzenia! Poszukiwani darczyńcy
40 lat temu wprowadzono stan wojenny. „Awanturnikom trzeba skrępować ręce”