Palmiry nieopodal Warszawy stały się miejscem kaźni tysięcy obywateli Polski. Pierwszych egzekucji dokonano tam już na początku grudnia 1939 roku, a do lipca 1941 roku życie na polanie straciło ponad 1700 osób.
Niemcy chcieli się w ten sposób pozbyć polskiej inteligencji. Sądzili, że bez silnych i wykształconych przywódców Polacy nie będą w stanie budować skutecznego ruchu oporu. Już od pierwszych dni okupacji stosowano terror i szybko rozpoczęto aresztowania przedstawicieli krajowej elity. Warszawskie więzienia i areszty wkrótce pękały w szwach.
Część więźniów wywieziono do obozów koncentracyjnych, a część zabijano na miejscu. Ofiar było jednak coraz więcej, a zbrodnie popełniane w centrum miasta ciężko było utrzymać w tajemnicy. Stąd też pojawił się pomysł egzekucji w podwarszawskich lasach, które stopniowo dostosowywano do tych krwawych planów (m.in. poprzez wycinkę drzew).
Do największej egzekucji w Palmirach doszło w dniach 20-21 czerwca 1940 roku. Śmierć poniosło wówczas wielu przedstawicieli polskiej elity – polityków, działaczy społecznych, lekarzy, prawników, dziennikarzy, sportowców i księży. Zamordowano m.in. marszałka Sejmu Macieja Rataja, działacza socjalistycznego Mieczysława Niedziałkowskiego, wiceprezydenta Warszawy Jana Pohoskiego, złotego medalistę olimpijskiego Janusza Kusocińskiego czy córkę gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego – Agnieszkę Dowbor-Muśnicką .
Miejsca pochówku ofiar zbrodni zostały odkryte dzięki polskim leśnikom, którzy oznaczali je m.in. za pomocą krzyżyków wyciętych w korze drzew. Prace ekshumacyjne były prowadzone od listopada 1945 roku przez Polski Czerwony Krzyż.
Polecamy także:
Stargard: 92-letnia kobieta straciła pieniądze. Odwiedził ją „hydraulik”
Nowe święto w polskim kalendarzu! Dziś pierwszy Narodowy Dzień Powstań Śląskich