Do naszej redakcji niedawno zgłosił się z prośbą o pomoc Pan Ernest. 25 – latek stara się zapewnić rehabilitację niepełnosprawnemu bratu.
Pan Tomasz w wieku 3 lat miał guza mózgu. Stracił wzrok, choruje również na padaczkę. Mimo przeciwności losu nauczył się w miarę normalnie żyć. Skończył szkołę w Poznaniu, zdobył zawód i ukończył wiele kursów. Aktywnie uczestniczył także w działalności gryfińskiego Związku Niewidomych.
Życie nie rozpieszczało, jednak jakoś się układało. Aż do roku 2018 kiedy Pan Tomek przeszedł udar. Został przewieziony do szpitala na Unii Lubelskiej w Szczecinie, gdzie stwierdzono u niego niedowład lewej strony ciała.
Rodzina zmuszona była do umieszczenia go na oddziale rehabilitacyjnym w innej miejscowości. Leczenie z początku przebiegało obiecująco, a Pan Tomek powoli odzyskiwał sprawność. Dużą rolę odegrało wsparcie najbliższych, którzy często go odwiedzali, mimo dzielącego ich dystansu.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Rodzina miała spędzić je we wspólnym gronie. Pan Tomasz cieszył się, że po tak długim czasie spędzi kilka dni w domu. Niestety chwilę przed świętami miał miejsce tragiczny wypadek. Mężczyzna wstał, by umyć szklankę, lecz w drodze do umywalki zemdlał i z całej siły uderzył głową o posadzkę. Został przewieziony na blok operacyjny do Szczecina. Podczas operacji, która trwała 4 godziny, usunięto z głowy pękniętą kość. Stwierdzono również krwiaka, przez którego Pan Tomasz jeszcze dwa razy wylądował na stole operacyjnym. Lekarze kazali przygotować się na najgorsze.
Pacjent przeżył, jednak był w bardzo ciężkim stanie. Nie ruszał się, nie mówił i nie kontaktował. Chwilę po powrocie na rehabilitację dostał krwotoku, przez co znów konieczna była operacja. Po długim pobycie w szpitalu rodzina zdecydowała się zabrać mężczyznę do domu i opiekować się nim na własną rękę. Było to wielkie wyzwanie, bo Pan Tomek wymagał całodobowej opieki – trzeba było go karmić, przebierać i myć.
Minęło sporo czasu, ale brat Pana Ernesta zaczął powoli stawać na nogi. W tym momencie potrafi już samodzielnie siedzieć i jeść. Natomiast do pełni sprawności jeszcze daleka droga, bowiem Pan Tomasz nie mówi i nie może chodzić bez pomocy drugiej osoby. Parę miesięcy temu okazało się także, że ma cukrzycę.
Powodem zmartwień Pana Ernesta jest również stan jego mamy, która na skutek załamania bardzo schudła i straciła chęć do życia. Kobieta, która całe życie poświęciła opiece nad chorym synem, opadła z sił. Na skraju jest również sam Pan Ernest, który ma zaledwie 25 lat i stara się utrzymać rodzinę w ryzach. Za własne pieniądze wyremontował cały dom i przystosował łazienkę do potrzeb brata, a w międzyczasie zajmował się najbliższymi.
„Modlę się, żeby ktoś się tym zainteresował […] Zrobię wszystko, oddam swoje życie, tylko niech moja rodzina znów będzie szczęśliwa. Nie mogę patrzeć jak cierpią” – mówi zrozpaczony mężczyzna.
Rehabilitacja Pana Tomasza prawdopodobnie potrwa bardzo długo, a jej koszt przewyższa możliwości finansowe rodziny. Zachęcamy do pomocy!