Wszelkie dowody i ustalenia biegłych wskazują na agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy, jednak były prezydent nie zamierza się poddać. Wciąż pisze o swojej roli w wyzwoleniu Polski i upadku komunizmu.
Fałszywe zeznania
Lechowi Wałęsie został ogłoszony zarzut składania fałszywych zeznań w postępowaniu z 2016 roku dotyczącym podrobienia na jego szkodę dokumentów operacyjnych Służby Bezpieczeństwa z lat 1970-76. Były prezydent, przesłuchiwany w charakterze świadka, zaprzeczał wówczas, że sporządzał i podpisywał dokumenty znajdujące się w teczce tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”.
Prokuratura przekazała, że w sprawie powołano biegłych, którzy zbadali znajdujące się w teczce zobowiązanie do współpracy, pokwitowania odbioru pieniędzy i donosy. Zarówno badania pisma ręcznego, jak i inne dowody potwierdziły, że były one sporządzane przez byłego prezydenta.
W związku z tym w 2018 roku Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku umorzyła postępowania ws. podrobienia dokumentów na szkodę Lecha Wałęsy.
Biegli nie mieli wątpliwości
Sprawa agenturalnej przeszłości byłego prezydenta i „ikony Solidarności” od lat elektryzuję opinię publiczną. Choć niektórzy historycy mówili o niej już wcześniej, to dopiero w 2016 rok stała się znana szerszej publiczności. Stało się to za sprawą dokumentów znalezionych w domu zmarłego w 2015 roku Czesława Kiszczaka, ministra spraw wewnętrznych PRL.
Lech Wałęsa od początku stanowczo zaprzeczał tym oskarżeniom. Wielokrotnie twierdził, że dokumenty świadczące o jego współpracy z SB zostały sfałszowane. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła zatem postępowanie, które miało sprawdzić, czy doszło do przestępstwa na szkodę Lecha Wałęsy.
Biegli porównali 158 dokumentów z teczki TW „Bolka” z ponad 140 dokumentami, które w latach 1963-2016 bezsprzecznie podpisał Lech Wałęsa. Zostały porównane również z pismem dziesięciu funkcjonariuszy SB.Nikt nie miał wątpliwości, że dokumenty znalezione w domu Czesława Kiszczaka są autentyczne.
Wałęsa odmówił składania wyjaśnień
Lech Wałęsa jednak idzie w zaparte i twierdzi, że stawiane mu zarzuty są „haniebne”.
Zamieścił na swoim facebookowym profilu post, w którym twierdzi, że „prokuratura nie jest miejscem do ustalania prawd historycznych”. Przekazał również, że nie zamierza tłumaczyć się z działań, które „przyniosły zwycięstwo Solidarności, wolność Polsce, a w konsekwencji upadek komunizmu”.
Polecamy także:
Rewal: 3 osoby poszkodowane w tym 8 letnie dziecko
Pijany kierowca zrujnował życie Jakuba Znojka. Akt oskarżenia już trafił do sądu