Organizatorzy i osoby mocno zaangażowane w WOŚP chcą zakazać fajerwerków w Sylwestra. Tymczasem sami wczoraj urządzili pokaz pirotechniczny.
Wczoraj odbył się 30. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Hasło tegorocznej akcji to „Przejrzyj na oczy”, a pieniądze zbierano na okulistykę dziecięcą.
Uwadze widzów nie umknął jednak jeden szczegół. O godzinie 20 tradycyjnie rozbłysło na niebie „Światełko do Nieba”, co nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nie wcześniejsze deklaracje i apele osób związanych z WOŚP i ją popierających. Pod koniec ubiegłego roku w wielu miastach Polski zrezygnowano z urządzania pokazów fajerwerków, a swoją decyzję tłumaczono troską o zwierzęta domowe i wolno żyjące ptaki.
Sam Jurek Owsiak już w 2018 roku pisał: „Nie strzelamy! […] Mam nadzieję, że nasze odstąpienie od pokazu fajerwerków przyczyni się do globalnego zakazu urządzenia strzelania na dziko, co istotnie jest wielką zmorą sylwestrowego dnia, nie tylko w dużych miastach, ale całej Polsce”.
Huki było słychać z daleka
WOŚP wrzuciło na Facebooka długie wytłumaczenie swojej decyzji, w której przekonywali, że podczas pokazu zrezygnowano z dużych ładunków, zmniejszono ilość środków pirotechnicznych itp.
„Generatory płomieni praktycznie w ogóle nie generują hałasu. Wszystkie ładunki posiadają europejskie certyfikaty CE, potwierdzone przez notyfikowane laboratoria. Jedną z wielu norm jakie musi spełnić taki ładunek jest ten dotyczący hałasu” – napisano.
Co innego uważali mieszkańcy stolicy. Oto niektóre z komentarzy:
Troska o zwierzęta?
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski już czwarty raz odwołał sylwestrowy pokaz w stolicy. Nie widział jednak przeciwwskazań, by uczestniczyć w odpalaniu fajerwerków podczas Finału WOŚP.
Strzelanie fajerwerkami przez Orkiestrę nie przeszkadzało też naszym lokalnym działaczom, którzy przed Sylwestrem apelowali o zrezygnowanie z pokazów pirotechnicznych.
Polecamy także:
Cmentarz Centralny zamknięty do odwołania!
71 lat temu w Szczecinie rozstrzelano prawdziwego „Pułkownika Kwiatkowskiego”