12 stycznia przed godz. 15:00 statek SMP Novodvinsk, pływający pod banderą rosyjską, płynąc do portu w Szczecinie, zboczył z toru wodnego i wszedł na mieliznę. Zdarzenie miało miejsce na południe od I Bramy Torowej na Zalewie Szczecińskim. Tkwi tam do dzisiaj, czyli 1 lutego, a więc już trzy tygodnie. Statek płynął do Szczecina z ładunkiem złomu.
Wejścia na mieliznę nie są niczym nadzwyczajnym i niespotykanym. Ten przypadek jednak czymś się wyróżnia. Otóż jest to bardzo długi okres bez efektywnych prób usunięcia statku z mielizny.
Była jedna próba ściągnięcia statku z mielizny. Popłynął tam holownik CENTAUR II, ale nie dał rady, bowiem SMP NOVODVINSK wpakował się na mieliznę całą długością, a nie jak przypuszczano tylko dziobem. Niepotwierdzona informacja głosi, że podczas próby wydobycia jednostki z mielizny, doszło do uszkodzenia jednostki. Pod naporem liny holowniczej, miał się złamać pachoł cumowniczy na statku.
Rzecznik prasowy Urzędu Morskiego w Szczecinie, Ewa Wieczorek, wyjaśnia:
– Sytuacja nie stwarza zagrożenia dla użytkowników toru wodnego. Staramy się uzyskać przez agenta statku informację, na jakim etapie są prace związane z usunięciem SMP Novodvinsk z mielizny.
Wyjaśnić tu należy, że Tor wodny Świnoujście-Szczecin ma głębokość 12,5 metra, a jednostka, która zeszła poza tor wodny, ma zanurzenie 6,5 metra. Co się więc wydarzyło?
Z informacji przekazanych przez pilota bezpośrednio po zdarzeniu wynikało, że przyczyną wejścia na mieliznę była prawdopodobnie awaria steru. Jak było naprawdę ustala Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich oraz Izba Morska. Na pewno załoga była trzeźwa, co potwierdziły badania załogi przeprowadzone przez Straż Graniczną po wpłynięciu okrętu na mieliznę.
– Na pokładzie skontrolowanego przez Straż Graniczną statku znajdowało się dziewięciu załogantów (obywatele Rosji) oraz polski pilot. Strażnicy graniczni sprawdzili ich trzeźwość, wynik był negatywny. Straż Graniczna przekaże administracji morskiej dokumentację z kontroli – informuje kmdr ppor. SG Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
Wczoraj przy statku zacumowała jednostka badawcza ECHO 2 ze Szczecina z nurkami na pokładzie, którzy podobno na zlecenie armatora, dokonali oględzin części podwodnej statku. Czy to oznacza, że zostanie wkrótce podjęta kolejna próba ściągnięcia statku? Wszyscy mają taką nadzieję, a szczególnie załoga, gdyż nieoficjalnie mówi się o kończących się zapasach żywności na jednostce, która nie planowała tak długiego rejsu.
Najprawdopodobniej trzeba będzie dokonać częściowego wyładunku by móc wyciągnąć jednostkę ze ściany toru.
– Z uwagi na przedłużający się, nieplanowany postój statku, a także zagrożenie Covid-19, Urząd Morski zobowiązał kapitana jednostki do przesyłania, w odstępach dwudniowych, informacji o: stanie zdrowia załogi; dostępnych zapasach prowiantu, wody, paliwa; zapełnienia zbiorników z fekaliami oraz stanem szczelności kadłuba i ewentualnych innych istotnych informacji dotyczących sytuacji statku – informuje Ewa Wieczorek rzecznik prasowy UM
Statek jest również obserwowany przez operatorów służby VTS Urzędu Morskiego w Szczecinie za pomocą radaru i kamer umieszczonych na Bramie Torowej nr 1.
Na szczęście wskutek zdarzenia nikt z dziewięcioosobowej załogi nie ucierpiał. Nie stwierdzono także żadnego rozlewu ani wycieku paliwa.
Polecamy także:
Przydziały mobilizacyjne dla rezerwistów. Wojsko pyta m.in. o dane adresowe i rozmiar ubrania
„Lewica dzisiaj mówi jasno – jesteśmy za życiem!”