Tym razem namierzono szkodnika w Wielgowie.
Kilka dni temu pod osłoną nocy dwaj domorośli „przedsiębiorcy” odzyskiwali metale opalając w ogniskach plastikowe otuliny przewodów. Skończyło się to mandatami w łącznej wysokości 1000 złotych. Wczoraj znalazł się kolejny naśladowca takiego procederu. Okazuje się, że szkodnicy nie potrafią uczyć się na czyichś błędach.
Jak informuje Joanna Wojtach rzecznik Straży Miejskiej
do dyżurnego zadzwonił wczoraj około godziny 19.00 mieszkaniec z dzielnicy Wielgowo zaniepokojony unoszącym się dymem nad ulicą Borsuczą. Patrol, który przybył we wskazane miejsce zlokalizował źródło duszącego dymu. Było to ognisko z plątaniną kabli, które po spaleniu miały dostarczyć odzyskane metale do spieniężenia w punkcie skupu złomu. Ta forma zarobkowania to przede wszystkim przejaw ignorowania przepisów i zanieczyszczanie środowiska przez emisję trujących oparów. Za ten akt eko-wandalizmu strażnicy miejscy nałożyli na sprawcę mandat maksymalnej wysokości, nakazali ugaszenie ogniska i uprzątnięcie
Polecamy także:
Stargardzkiego Centrum Nauki: Otwarcie we wrześniu
Poznajemy Szczecin z przewodnikiem, rodzinny rajd rowerowy
Powrócił patrol rowerowy Straży Miejskiej i już ma sukcesy