W ubiegłoroczną Wigilię Jakub Znojek próbował powstrzymać pijanego kierowcę, co niemal przypłacił życiem. Udało się uzbierać pełną kwotę na rehabilitację, zbiórka jednak trwa nadal.
Pijany kierowca prawie go zabił
Jakub Znojek w Wigilię 2020 roku spotkał na swojej drodze pijanego kierowcę, który jechał slalomem i bez włączonych świateł po jednej z głównych ulic Gumieniec. Po zjechaniu na pobliską stację benzynową młody mężczyzna postanowił uniemożliwić mu dalszą jazdę. Jednak gdy otworzył drzwi od auta, kierowca z impetem ruszył do tyłu, zahaczając Jakuba i przeciągając go po drodze.
Mężczyzna miał pękniętą czaszkę, połamane żebra i złamany obojczyk. Lekarze dawali mu małe szanse na przeżycie. Tymczasem Kuba okazał się silny i wyszedł z tragicznego stanu. Niestety nie był w stanie samodzielnie funkcjonować. Trafił do prywatnego ośrodka rehabilitacyjnego w Otwocku, gdzie próbuje stanąć na nogi, a także uczy się połykać, mówić i pisać.
Zbiórka trwa nadal
Rehabilitacja zaczyna przynosić rezultaty, ale jest bardzo droga. Rodzice Kuby nie mają środków, które pozwoliłyby pokryć ten koszt.
Szczeciński radny Dariusz Matecki przedstawił historię bohaterskiego młodego mężczyzny ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Prokurator Generalny wystąpił do premiera o przyznanie mu specjalnej renty, do czego Mateusz Morawiecki się przychylił.
Ogromnym wsparciem dla Jakuba i jego rodziny są również zwykli ludzie, którzy wsparli internetową zbiórkę, przekazywali przedmioty na licytacje czy pomagali w organizacji charytatywnych akcji. To dzięki nim 2 grudnia udało się uzbierać pełną kwotę potrzebną na rehabilitację i nie tylko.
Zbiórkę można nadal wspierać, ponieważ nie jest pewne, czy rzeczywiste koszty nie wzrosną. Wszystko zależy od postępów w leczeniu.
Polecamy także:
„Radzę porządnie się otrzepać przed wejściem do domu” czyli pluskwy w pociągu PKP
Wyborcza walczy o wolność słowa, ale ogranicza możliwość komentowania