W niedzielę odbył się protesty ostrzegawczy rybaków. Blisko 80 jednostek wypłynęło na redę kilku portów w akcie sprzeciwu wobec polityki zakazu połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego.
Rybacy wypłynęli na redę portów w Kuźnicy, Łebie, Ustce i Darłowie. Protest ostrzegawczy zorganizowany został przez Sztab Kryzysowy Polskiego Rybołówstwa Przybrzeżnego. Był to protest ogólnopolski.
Protest dotyczył bardzo trudnej sytuacji rybaków przybrzeżnych po wprowadzeniu całkowitego zakazu połowu dorsza we wschodniej części Bałtyku. Rybacy twierdzą, że w nowym rybackim programie operacyjnym na lata 2021-2027 nie ma uwzględnionej pomocy dla tzw. rybaków przybrzeżnych, działających na małą skalę.
To oznacza ogromne problemy finansowe dla osób pracujących w tym sektorze. Rybacy nie mogą wykonywać swojej pracy, a co za tym idzie nie mają pieniędzy na opłaty z tytułu prowadzenia działalności, o życiu nie wspominając. W obecnej chwili rybacy twierdzą, że nie otrzymują rekompensat, odszkodowań ani także jakichkolwiek funduszy, by przeczekać tą patową sytuację.
Sztab Kryzysowy Polskiego Rybołówstwa Przybrzeżnego, tuż po owym proteście, skierował pismo do premiera Morawieckiego oraz ministerstwa rolnictwa. Protestujący liczą na to, że rząd podejmie kroki by tą sytuację rozwiązać.
Obecnie rybacy otrzymali propozycję rekompensaty za zezłomowanie jednostki i zakończenie działalności rybackiej. Niestety z wyliczeń pracowników tej branży to zdecydowanie za mało.
Jeśli rząd nie wyjdzie z propozycją wyższego wsparcia finansowego, Sztab Kryzysowy Polskiego Rybołówstwa Przybrzeżnego nie wyklucza zaostrzenia protestu. Wówczas protest przeniesie się do większych ośrodków takich jak Gdańsk czy Świnoujście. Tam protestujący zakładają wyjście na ulicę.
W Polsce obecnie działa ok. 700 jednostek rybaków przybrzeżnych.
Przypominamy, iż całkowity zakaz połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego obowiązuje od 2020 roku. Wcześniej połów był jedynie ograniczany.