Kiedyś był hucznie świętowany, a mocne oblewanie wodą uznawano za komplement. Dziś za przesadę możemy mieć spore problemy.
Śmigus i dyngus
W dalekiej przeszłości nie istniał jeden śmigus-dyngus, ale dwa odrębne obyczaje. Śmigus polegał na smaganiu się gałązkami po nogach i oblewaniu zimną wodą, co miało symbolizować oczyszczenie z chorób i grzechu. Z kolei dyngus prawdopodobnie pochodzi od niemieckiego słowa „dingen”, czyli „wykupywać się”. Jak wskazuje sama nazwa, zwyczaj ten pozwalał na „wykupienie się” od podwójnego lania w zamian za pisanki. Z biegiem czasu zwyczaje te zaczęły się ze sobą łączyć.
Polewanie się wodą miało zapewnić powodzenie i płodność. Dawniej najmocniej oblewane były dziewczęta cieszące się największym zainteresowaniem. Zdecydowanie huczniej świętowano na wsiach, gdzie panny były lane wodą z wiader wprost ze studni, a nawet zanurzane w stawach.
Wykształciły się również inne odmiany śmigusa-dyngusa, takie jak: śmiergust (Wilamowice, Brzeszcze), kurek dyngusowy, dziady śmigustne (południowa Małopolska) czy przywołówki (Kujawy).
Bawmy się, ale z głową
Dziś zwyczaje związane z śmigusem-dyngusem nieco zanikły. Zbyt huczne świętowanie może być uznane za wykroczenie, a nawet przestępstwo. Najłatwiej można narazić się na ukaranie za zakłócanie porządku publicznego, ale także za naruszenie nietykalności cielesnej. Dodatkowo należy mieć na uwadze, że dziś większość osób ma przy sobie m.in. telefon komórkowy czy zegarek, które mogą ulec zniszczeniu po kontakcie z wodą.
W skrajnych przypadkach może dojść również do spowodowania uszczerbku na zdrowiu (np. gdy rzuca się balonami w wodą z dużej wysokości) lub sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym (np. gdy oblewa się wodą jadące samochody).
Polecamy także:
Chrystus zmartwychwstał! Dziś obchodzimy Niedzielę Wielkanocną
Szczeciński „prezes słup” zatrzymany na terenie stolicy. Wpadł bo pił alkohol w miejscu publicznym