14 stycznia 1993 roku doszło do zatonięcia promu „Jan Heweliusz”, który podróżował ze Świnoujścia do Ystad. W pobliżu niemieckiej wyspy Rugia życie stracili wszyscy pasażerowie i 20 członków załogi.
Ostatni rejs „Heweliusza”
Prom „Jan Heweliusz” wyruszył w rejs ze Świnoujścia do Ystad, mimo że kilka dni wcześniej uległ uszkodzeniu podczas cumowania. Armator promu – Euroafrica – wiedział o tym fakcie, jednak postanowił, że naprawy rufy będą dokonywane podczas postoju w porcie, bez odsyłania statku do stoczni. W swój ostatni rejs Jan Heweliusz wyruszył ze sporym opóźnieniem. Próbowano naprędce dokończyć remont, co jednak się nie udało. Uszkodzona maszyna ruszyła w morze.
Tej nocy panował bardzo silny sztorm. Około godziny 4 nad ranem huragan uderzył w burtę statku, który zaczął się przechylać. Rozpoczęto nadawanie sygnału SOS, jednak pomoc dotarła z opóźnieniem, bo załoga nie była w stanie podać dokładnego położenia. O godzinie 5.12 prom wywrócił się. W akcji ratowniczej brały udział promy „Nieborów” i „Kopernik”, statek „Huragan”, niemiecki holownik „Arkona”, a także niemieckie, duńskie i szwedzkie śmigłowce.
Przyczyny i ofiary
Za główną przyczynę tragedii uznano decyzję o zmniejszeniu prędkości w warunkach zafalowania i mocnego wiatru. W wyniku tego doszło do utraty sterowności. Nie bez znaczenia były też wcześniejsze uszkodzenia statku, przez które woda dostawała się do środka.
W katastrofie zginęło 55 osób – 20 członków załogi i 35 pasażerów. Udało się uratować zaledwie 9 marynarzy. Większość ofiar przeżyło samo zdarzenie, ale zginęło później, w wyniku wyziębienia organizmu i wysokich fal, które zalewały tratwy. Do śmierci kilku osób przyczyniła się też nieumiejętnie przeprowadzona akcja ratunkowa.
Kto odpowiadał za katastrofę?
Izby Morskie przez lata badały przyczyny zatonięcia. Ostatecznie Izba Morska w Gdańsku orzekła, że prom był niezdatny do użytku, a za wypadek odpowiedzialność w głównej mierze ponosi szczeciński armator Euroafrica i właściciel statku. Winą obarczono też Polski Rejestr Statków i Urząd Morski w Szczecinie oraz zmarłego w katastrofie kapitana.
Bliscy ofiar domagali się odszkodowań, a sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. 3 marca 2005 roku Trybunał przyznał każdemu z nich odszkodowanie w wysokości 4,6 tys. euro.
Polecamy także:
Szczecin: W sobotę marsz „1000 róż dla Maryi”. Mężczyźni przejdą ulicami miasta
Solidarna Polska ma ,,swojego” wicewojewodę