Łukasz Gryciak brał udział w akcji gaszenia pożaru budynku w Dębnie. Aby uratować dziecko – oddał mu swoją maskę z powietrzem. Sam trafił przez to do szpitala.
Praca strażaka to odpowiedzialne i ryzykowne zajęcie, które często wiąże się z narażaniem własnego życia i zdrowia. Najbardziej bohaterscy funkcjonariusze nie zważają jednak na niebezpieczeństwa, szczególnie gdy chodzi o życie najmłodszych. Tak było i w tym przypadku.
Do pożaru domu wielorodzinnego przy ul. Jana Pawła II w Dębnie doszło w piątek (14 stycznia). Ogień pojawił się na drugim piętrze. W momencie, gdy na miejsce dotarły pierwsze zastępy straży pożarnej płomienie wydostawały się już z balkonu i trawiły elewację budynku.
Strażacy natychmiast przystąpili do akcji ratunkowej. Z klatki ewakuowano mężczyznę, a z mieszkania na czwartym piętrze babcię z dwójką dzieci. Kobieta z jednym wnukiem została zabrana z płonącego budynku podnośnikiem. Drugie dziecko musiało być wynoszone klatką schodową.
Podczas akcji niesamowitą postawą wykazał się jeden ze strażaków – Łukasz Gryciak z JRG Dębno. Mężczyzna oddał swoją maskę z powietrzem dziecku, które wynosił z płomieni. Urządzenie umożliwia normalne oddychanie w zadymionych pomieszczeniach.
Niestety sam przez to zatruł się dymem i musiał trafić do szpitala. Dzielny strażak nie żałuje jednak swojej decyzji i cieszy się, że dzieci wraz z babcią są cali i zdrowi.
Polecamy także:
Szczecin: Szpital Pomorzany apeluje do pacjentów – nie dajcie się oszukać!
OTOZ Animals Szczecin zawiesza pomaganie zwierzętom! Brak funduszy na dalsze funkcjonowanie