Łukasz J. został skazany za nadużycie uprawnień oraz przyjmowanie korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej. W czasie pełnienia służby w Areszcie Śledczym przekazywał informacje osadzonemu Stanisławowi Gawłowskiemu oraz umożliwiał mu kontakty z rodziną i znajomymi.
Wyrok utrzymany
Łukasz J. został skazany przez Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum na karę łączną 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby 2 lat i grzywnę w wysokości 3 tys. zł. Jednocześnie orzeczono wobec niego zakaz pełnienia funkcji strażnika więziennego przez okres 4 lat oraz przepadek korzyści uzyskanej z przestępstwa. Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał ten wyrok w mocy.
– Do prawomocnego skazania doprowadził Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, który 27 marca 2020 r. skierował do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum akt oskarżenia przeciwko trzem osobom, w tym Łukaszowi J. – strażnikowi więziennemu – przypomina Prokuratura Krajowa.
Kontakty strażnika z osadzonym
Łukasz J. pełnił służbę w Areszcie Śledczym w 2018 roku. Wtedy zataił przed przełożonymi, że osobiście zna osadzonego Stanisława Gawłowskiego. Były strażnik zapewniał mu kontakt z rodziną i znajomymi bez zgody organu prowadzącego postępowanie przygotowawcze. Mężczyzna wielokrotnie rozmawiał z osadzonym w jego celi, by następnie przekazywać informacje m.in. jego żonie. Kontaktował się również w jego imieniu z adwokatem, dyrektorem biura jednego z posłów na Sejm RP oraz jednym z senatorów.
Okazało się też, że przechowywał poza Aresztem Śledczym dokumenty, m.in. wnioski osadzonych do administracji (w tym skierowane przez oskarżonego w aferze melioracyjnej Bogdana K.) i pokwitowania odbioru rzeczy w AŚ przez Gawłowskiego. Strażnik miał także przyjąć korzyść majątkową od innego osadzonego w zamian za dostarczenie mu określonych przedmiotów do aresztu.
Polecamy także:
Już od czerwca polecimy do Turcji i Bułgarii z Goleniowa
Strzelali do taborów komunikacji miejskiej. Po zatrzymaniu, znów uciekli z ośrodka