Pan Marek został porażony prądem podczas pracy. Na ratunek ruszył przypadkowy świadek wypadku, dzięki któremu udało się przywrócić funkcje życiowe. Niestety wciąż potrzebna jest pomoc.
O nieszczęśliwym wypadku i przypadkowym bohaterze pisaliśmy miesiąc temu. Do zdarzenia doszło 30 sierpnia przy ul. Szafera w Szczecinie. Podczas obfitego deszczu, przy ulicznych instalacjach pracował doświadczony elektromonter. W wyniku niesprzyjających warunków pogodowych został porażony prądem.
Czytaj także: Szczecin: Przechodzień uratował mężczyznę, który uległ wypadkowi w pracy
Na pomoc ruszył przejeżdżający obok mężczyzna, jak się okazało – członek Szczecińskiego Towarzystwa Strzeleckiego, który odbył kurs pierwszej pomocy. Mimo prawidłowo przeprowadzonej resuscytacji i natychmiastowego wezwania służb medycznych, okazało się, że mogło być już za późno. Doszło do niedotlenienia mózgu. Poszkodowany do dziś przebywa w stanie śpiączki. Jeszcze przez 5 miesięcy ma szanse na „powrót”.
Wydaje się, że jedyną szansą jest umieszczenie pacjenta w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie koszt pobytu wynosi 20 tys. zł miesięcznie. Rodzina jednak nie ma zamiaru się poddać.
–Tata całe życie pomaga innym, od ukończenia 18. roku życia regularnie oddaje krew, przez co został kilkukrotnie nagrodzony. Często też prosił mnie abym w jego imieniu wpłaciła parę złotych na różne zbiórki, głównie dotyczących dzieci. Nigdy w życiu nie zrobił nikomu krzywdy, ma bardzo duże grono przyjaciół i wielką rodzinę. Pomaga każdemu. Nam wiele razy pomógł, więc teraz i my nie zostawimy go – mówi Pani Justyna, córka poszkodowanego.
Polecamy także:
- 30 km/h w terenie zabudowanym? Parlament Europejski przyjął rezolucję
- Szczecin: Torowiska są z czasów III Rzeszy